niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział 18

Jeeeej ponad miesiąc... :( Strasznie mi przykro, nie wiem nawet co Wam powiedzieć, ale nie miałam czasu, koniec roku na uczelni plus praca i nawet komputera nie włączałam. Rozdział pisałam a to na przerwach, a to w metrze, zajęło mi to sporo czasu, ale mam nadzieję, że wybaczycie. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda i przeczyta. Pozdrawiam was bardzo serdecznie i mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybciej <3 

Rozdział zawiera fragmenty + 18



***

- I CIĘCIE ! – rozległ się donośny krzyk reżysera – Mamy to! – zwrócił się w moją stronę i praktycznie rzucił mi na szyję – Chloe, to było wspaniałe. Tyle energii, tyle emocji, dawno nie spotkałem się z tak pełnym profesjonalizmem. Te oskarżenia rzucane w stronę Jareda, ten ból i jednoczesna miłość, tak prawdziwe! Gdybym nie kamery dookoła to powiedziałbym, że naprawdę się kochacie ale akurat przechodzicie ciężki okres. – Jared, gdy to usłyszał głośno prychnął i stwierdził „David, nie pierdol.” Prawdę mówiąc połowy nie musiałam grać, bo naprawdę Jared przez cały czas mojego związku z Shannonem sprawiał mi tyle bólu i nieprzyjemności, że chociaż miałam okazję na uwolnienie głęboko skrywanych uczuć. Dla jasności, film nie był tanim romansidłem, była to historia gangsterska, historia tajemnicza z zaskakującym zakończeniem, jednak jak każdy film w naszych czasach, musiał pojawić się wątek miłosny, który przypadł mi i Leto. Już od dwóch tygodni siedzieliśmy w gorącym Nowym Meksyku na planie, zostały jeszcze tylko dwa dni i sajonara. Powoli zaczynałam tęsknić za Los Angeles, za Hollywood Hills i przede wszystkim za moim Shannonem, który razem z Tomo i resztą chłopaków z ekipy został w Labie, aby dokończyć pracę nad nowym albumem.  Ja natomiast musiałam całe dnie męczyć się z młodszym Leto, który co rusz miał do mnie jakieś „ale”, żadna tajemnica, nie dogadywaliśmy się i już, od kolacji u Constance nic a nic się nie zmieniło. Szczerze mówiąc ani trochę nie było mi to na rękę, po pierwsze z racji, iż kręciliśmy razem film i patrząc na scenariusz i sceny jakie zostały fajnie byłoby mieć dobre relacje, po drugie ze względu na Shannona, który miał strasznie dobry i silny kontakt z bratem, a ja sprawiłam, że oddalili się od siebie, no i na koniec sama nie czułam się z tym dobrze. Na samym początku naszej znajomości wszystko było dobrze, zapowiadała się owocna przyjaźń, a teraz jest tragicznie.

- Jared? – zaczepiłam go w drodze do garderoby – chciałabym z Tobą zamienić słowo a’propos scenariusza, możemy się spotkać o 19 w lobby? – zapytałam z nadzieją w głosie.

- Jeżeli musimy. – odpowiedział jedynie i zniknął za drzwiami.

Z racji iż była już 16.30 i nie zostało mi za dużo czasu od razu skierowałam się do hotelu, robiąc po drodze trzy zdjęcia z „fanami” i zostawiając parę autografów. Ciekawe tylko czy zaczepili mnie z racji, iż kojarzą mnie z filmów i serialu, czy z Leto. Postanowiłam nie zaprzątać sobie tym głowy i od razu udać się do pokoju w celu odświeżenia i przygotowania do konfrontacji z Jaredem. Ubrałam się pośpiesznie, włosy związałam w luźnego koka i zrobiłam szybki make up. Dokładnie o 19:00 młody bóg, jak go zwą, pojawił się w umówionym miejscu i zaproponował, żeby pójść do baru i porozmawiać przy drinku. Z racji wczesnej jeszcze godziny nie doświadczyliśmy większych tłumów i mogliśmy na spokojnie zając miejsca przy barze. Jared dla siebie zamówił Burbon z lodem, a dla mnie margarite truskawkową.

- O czym chciałaś gadać? – zapytał od niechcenia i upił połowę drinka.

- Ymmm bo jest taka scena pod kon…- przerwał mi „Chloe, kurwa, pytam na poważnie, przecież wiem, że nie chodzi Ci o scenariusz”. Przyznam szczerze, że lekko zbiło mnie to z tropu i nie wiedziałam jak się zachować. Mój plan był zupełnie inny, najpierw zagadanie o filmie, lekkie nawiązanie do Shannona i jakoś by poszło, ale w takiej chwili nie wiedziałam jak to rozegrać.

- Jesteśmy dorosłymi ludźmi, ja tak się zachowuje, prosisz o spotkanie, przychodzę, to teraz ty się zachowaj adekwatnie do swojego wieku i powiedz o co chodzi?

- Ty się zachowujesz jak dorosły facet? – prychnęłam – A obrażanie się na mnie ot tak i nie wyjaśnianie powodu jest dorosłe? No ciekawe.

- Tak Cię to boli? – nie dowierzał i zamówił kolejną porcję alkoholu dla siebie.

- Żebyś wiedział Jared, że mnie to boli. Polubiłam Cię, na początku, gdy się poznaliśmy mieliśmy tak dobry kontakt, mogliśmy siedzieć godzinami i gadać o wszystkim, traktowałam Cię  jak przyjaciela, jako jedyną bliską osobę w tym wielkim świecie, w którym się znalazłam, a ty? A ty w pewnym momencie odwróciłeś się ode mnie ot tak, bez słowa wyjaśnienia, jak ma mnie to nie boleć? To, że traktujesz mnie jak wroga, jak najgorszą osobę na tej planecie, która za wszelką cenę chce zniszczyć Ci życie. To boli, Jared. Zależało mi na Tobie od samego początku, nadal mi zależy, nie potrafię być obojętna, mimo iż dla Ciebie byłoby to najwygodniejsze, chociaż nie, chyba najwygodniejsze byłoby gdybym wyjechała i już nigdy nie wtrącała się w Twoją rodzinę, prawda? – spojrzałam na niego wymownie, a tylko wpatrywał się ślepo w coś za moimi plecami, coś, pustą ścianę. – Nie musisz odpowiadać. – rzuciłam i nawet nie próbując drinka zeszłam z wysokiego barowego krzesła i ruszyłam w stronę lobby, gdy nagle poczułam jego zaciśniętą rękę na moim ramieniu.

- Chloe, usiądź.

Czułam, że to jedyna chwila, żeby dowiedzieć się o co mu chodziło, więc wróciłam na swoje miejsce i czekałam. Jared ciężko wypuścił powietrze i na raz wypił zawartość chyba trzeciej już szklanki trunku.

- To wszystko potoczyło się nie tak jak powinno. – zaczął niepewnie – Rozmawiałem ostatnio z Shannonem, wiem, że sprawiłem Ci wiele przykrości i zawodów, wiem, że nie było to zachowanie 40 letniego faceta, tylko gówniarza. Kurwa, zabrzmi to niedorzecznie, ale po prostu poczułem się zagrożony. Od zawsze byliśmy tylko w trójkę, mama, Shannon i ja. I nagle pojawiłaś się TY, wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że Shann stracił dla Ciebie głowę w jednej chwili. On zwariował na Twoim punkcie. Gdy zabrał Cię do domku nad jeziorem, to było dla mnie za wiele. Nikt nie miał tam wstępu. Wiem, że to dziecinne, ale oni są dla mnie wszystkim. Jeszcze te urodziny Shanna u mamy, ona Cię pokochała, tak jak Shannon. Mój własny brat nagle nie miał już dla mnie czasu, wiesz jak się czułem?! Zawsze byliśmy na zawołanie drugiego, kobiety, proszę Cię, nigdy żadna kobieta nie była ważniejsza. I pojawiła się idealna Chloe Winkler i co dziwne Shann przestał myśleć penisem, a zaczął głową. On się w Tobie zakochał, a ostatni raz, kiedy się zakochał, skończyliśmy bardzo źle, ale to nie jest opowieść na teraz. – spojrzał w końcu na mnie, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie wiedziałam jak się zachować, jak zareagować na usłyszane słowa. – Myślałem, że moim zachowaniem będę w stanie odsunąć Cię od niego, że się zniechęcisz, że to jest tylko chwilowe zauroczenie. Nie jestem ekspertem w tych sprawach, ale wiem, że też go kochasz i nie zależy Ci tylko na rozgłosie i kasie. To jak na niego patrzysz, jak się do niego zwracasz, jak o nim mówisz. Cholernie mi przykro Chlo, że tak Cię traktowałem, nie zasłużyłaś na to, mam nadzieję, że chociaż postarasz się mnie zrozumieć. Plus, widzę w Tobie młodego siebie, Jareda, który goni za marzeniami, który ma siłę góry przenosić i zapał do zmieniania świata. Od momentu gdy zobaczyłem Twoje demo, życzyłem Ci jak najlepiej i chciałem zrobić wszystko byś spełniła swoje marzenia, chciałem Ci w tym pomóc, bo wiedziałem jakie to dla Ciebie ważne, ile czasu, wysiłku, potu i łez poświęciłaś dla marzeń.



 ***



Ostry zapach perfum przemieszany z dymem papierosowym i aromatem kawy, połączenie niby banalne, ale jednocześnie jedyne takie w swoim rodzaju, jednym słowem Shannon. Te 17 dni w Nowym Meksyku było dobrym oderwaniem od rzeczywistości, idealny czas, żeby docenić niektóre rzeczy bądź osoby i zatęsknić za nimi. Zatęsknić za Shannonem, z którym prawie dzień w dzień rozmawialiśmy przez telefon bądź Skype’a, który czasem lepiej wiedział co się dzieje na planie, niż  sam reżyser. Niby nic się nie zmienił, a dla mnie był o stokroć przystojniejszy, te hipnotyzujące oczy, ten zachrypnięty głos, Boże jakim cudem stworzyłeś takie arcydzieło?!
- Tęskniłaś? – zapytał łapiąc mnie w ramiona. Wtuliłam się jak mogłam najmocniej i nie chciałam puszczać, nie każda miłość na początku jest tak tęskna i idealna, jak ta, wiem to, po prostu, czuje.
- Tak tyci,tyci – powiedziałam i wytknęłam język w geście żartu. Odsunęłam się i zrobiłam miejsce Jaredowi, żeby przywitał się z bratem. Przybili sobie piątki i uściskali się. Muszę przyznać, że po rozmowie z młodszym Leto sporo zrozumiałam i dała mi ona wiele do myślenia. W żadnym wypadku nie chciałam wchodzić pomiędzy nich, oni byli dla siebie wszystkim i chciałam, żeby tak pozostało. Dzięki temu nasze relacje z Jaredem poprawiły się i w duchu wierzyłam, że za jakiś czas zapomnimy o wszelkich niesnaskach. W Labie siedzieliśmy dobre 4 godziny razem z Tomo i Jamiem i gadaliśmy o głupotach. W międzyczasie zamówiliśmy trzy duże pizze plus jedną wegańską dla Jareda, do tego chłopaki wyciągnęli ze spiżarni piwo.  

- A wam to nie za dobrze się razem gada? – zapytał Tomo rzucając wymowne spojrzenie raz na mnie, raz na Jareda.

- A ty nie jesteś za ciekawski? – zapytał Jared i wyszczy wybuchli śmiechem. – Powiedzmy, że wyjaśniliśmy sobie pewne sprawy i już się dogadujemy. – spojrzał na mnie i przybił mi piątkę.

- Ej właśnie, jak film? – zapytał Jamie.

- Zobaczysz za parę miesięcy, premiera w przyszłym roku. – odpowiedziałam mu.

- Aż tak długo muszę czekać? – zaczął narzekać – a macie jakie sceny razem, no wiecie, takie bardziej intymne na których Shann będzie musiał zakrywać oczy, żeby nie zakatować własnego brata? – zapytał ciekawski.

- Niiiee proszę, nie zaczynajmy tego tematu – prosiłam, gdyż dobrze pamiętam jak zakończył się on ostatnim razem, kiedy Shannon dowiedział się, że występuje w filmie z Jaredem i w dodatku gramy parę kochanków. Przyznam, że wcale się nie dziwiłam jego oburzeniem, miał prawo, jakoś nie było wcześniej czasu, żeby o tym wspomnieć.

- Ooo dobrze, że zacząłeś, bo muszę się poskarżyć mojemu bratu na jego kobietę – zaczął Jared biorąc kolejny kawałek pizzy – Wiesz jaka ona jest podła? – zwrócił się w stronę brata – Zawsze, ale to zawsze, kiedy mieliśmy się całować, było to wprost obrzydliwe, bez urazy. Naprawdę ją lubię Shann – jakby mnie tu nie było – Ale kiedy mieliśmy nagrywać takie sceny to zawsze przed nimi musiała uraczyć się czosnkiem, jajkami, tuńczykiem lub innymi obrzydliwymi rzeczami, po których nawet tic tack by nie pomógł. Uwierzycie? Robiła to specjalnie !!


***



- Chloe, chodź, pokażę Ci nad czym procowaliśmy przez ten czas jak was nie było – zafascynowany Shann zaprowadził mnie wprost to studia nagraniowego znajdującego się na dole. Przestronne pomieszczenie, które w większej części zastawione było perkusjami starszego Leto. Na każdej z nich widniała kartka informacyjna „Własność – Shanimal”

- Shanimal? – zapytałam zaskoczona, a Leto tylko spojrzał na mnie i złowieszczo się uśmiechnął.
- Taka tam ksywka – odparł jak gdyby nigdy nic.

- Czy ja wiem czy „taka tam”, musi coś oznaczać, taki z Ciebie zwierzak na scenie?
- Chcesz się przekonać? – uśmiechnął się szeroko i usiadł przy perkusji kręcąc w palcach pałkami.

- Zaczynaj.

O człowieku, co to było. Ani trochę nie dziwie się, że mówią na niego „Shanimal”, dosłowne zwierzę przy perkusji, jakby był w zupełnie innym świecie. Każde uderzenie było niezwykle energetyczne, pełne życia, pasji. Jego twarz pokazywała wtedy tak wiele, tyle różnych emocji, nawet kiedy miał zamknięte oczy, można było odczytać wszystko. Już po paru chwilach cienka strużka potu ściekała mu po skroni, ale gdy zakończył swój popis był dumny i szeroki uśmiech malował mu się na twarzy.

- I jak, i jak?! – pytał zniecierpliwiony wycierając koszulką pot z czoła.

- Najpierw stawiałam, że z innego powodu masz tą ksywkę – puściłam mu oczko – ale teraz muszę przyznać, że tu też się sprawdza.

- Wiesz, zawsze można to połączyć. – ten zawadiacki uśmiech nie wróżył nic dobrego.  – Chodź, nauczę Cię czegoś – powiedział i rozkładając nogi zrobił mi miejsce na stołku. Wręczył pałeczki i pokazał jak je trzymać.

- Okay, na początek coś łatwego, prosty rytm – pokazał, wybijając szybko wpadający w ucho rytm – Bez akcentowania, samo uderzanie w bębny i talerz. Teraz Ty Chloe.

- Uno momento, pomóż mi trochę. – poprosiłam, bo w głębi ducha czułam, że nie będzie to dla mnie bułka z masłem. Złapał więc mnie za nadgarstki i pokierował każde uderzenie po kolei. Śmiechu było co niemiara gdy z każdym kolejnym razem wychodziło mi coraz gorzej, jak mówiłam nie byłam stworzona do tego. Shannon próbował mi pomagać, ale bardziej zajęty był śmianiem się ze mnie. W pewnym momencie stwierdziłam, że to nie na moje nerwy i zaprzestałam dalszych prób zaimponowania Shannonowi.

***

- To nie ma najmniejszego sen…- „ciiii” przerwał mi Shann zatykając usta dłonią. Posłałam mu pytające spojrzenie, a on szepnął „Musisz być cicho, bardzo cicho, bezszelestnie”.

- Ale czemu? – zapytałam za wiele sobie z tego nie robić.

- Nie ważne, czy nie mówiłem Ci, że masz być cicho ? – bardzo wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo. Moje oczy mimowolnie się rozszerzyły, powoli uświadamiając sobie o co chodzi Shannonowi, gdy to zobaczył, sam chytrze się uśmiechnął.

- O Boże – powiedziałam bezgłośnie, na co on się roześmiał.

- A jednak szybko się uczysz. – cały czas czułam na swojej szyi jego gorący oddech.  – Więc tak kochana Chloe, nie szło Ci za dobrze z wydawaniem dźwięków na perkusji, podważałaś też słuszność mojego przezwiska, tak więc teraz nie możesz wydać z siebie najmniejszego dźwięku, bo jeżeli to zrobisz, czekają Cię poważne konsekwencję. – powiedział srogo i wstał z krzesełka obracając je tak, że byłam tyłem do zestawu.

- Rozbieraj się. – rozkazał, a ja wpatrywałam się w niego tym wyzywającym spojrzeniem, które bardzo dobrze znał.

- Naprawdę chcesz mnie testować? – zagroził strzelając kostkami w palcach dłoni. Pokręciłam przecząco głową i nieśmiało zdjęłam z siebie sukienkę i zostając w samej bieliźnie i szpilkach na krzesełku od perkusji. – Chyba musisz się wprowadzić do mnie i chodzić tak po domu cały dzień. – powiedział wyraźnie usatysfakcjonowany widokiem. Przyznam szczerze, że przez cały czas miałam ciary na plecach. Po pierwsze, w każdej chwili mógł tu ktoś wejść, taki Jared na przykład, z którym  nota bene się dzisiaj pogodziłam, a owym widokiem raczej nie zdobyłabym jego aprobaty, a po drugie ten przeszywający wzrok perkusisty i to, że działo się to właśnie na jego perkusji, oh shit.

- Pragniesz mnie, Chlo? – zapytał szeptem przystawiając się do mojego ucho, co spowodowało kolejną falę dreszczy.

Shannon ukucnął przede mną i uderzał palcami w moją nogę, jakby grał na bębnie, wybijał bezdźwięczny rytm na mojej skórze, żeby potem rozszerzyć moje nogi i zbliżyć się tam gdzie bezapelacyjnie go potrzebowałam.  Wydałam się z siebie raptowny wydech.

- Czy to oznacza tak, panno Winkler? – dociekał, a jego dłoń znajdowała się coraz bliżej upragnionego miejsca, jednak zawsze omijając je. Prawą dłonią zaczął gładzić moją szyję, a następnie kreślić palcami po mojej twarzy, jakby poznawał ją na nowo. Oblizałam nerwowo usta, a on włożył mi swój palec do ust i kazał ssać, co zrobiłam bez marudzenia.

- Jesteś sprośną dziewczyną Chloe – syknął i podniósł mnie do góry, sam zajmując miejsce na krzesełku i sadzając mnie na swoich kolanach.  Zaczął całować mnie tak namiętnie, jak chyba jeszcze nigdy, jego dłonie desperacko błądziły po moim ciele, a nasze języki toczyły niebezpieczną walkę wręcz. W pewnym momencie koszulka Shannona wylądowała na talerzu perkusyjnym wydając donośny dźwięk, aby zaraz potem znalazła się tam moja bielizna. Gdy Shannon całował moją szyję kierując się coraz niżej, nie miałam innego wyjścia jak odchylić się do tyłu, wyginając plecy w łuk w akcie przyjemności i opierając ostrożnie o bębny znajdujące się tuż za mną. Nie mogłam opanować chęci wydania z siebie dźwięku, chciałam prosić, błagać go o przysłowiową w tym przypadku litość, ale gdy tylko spróbowałam się odezwać, Shann w jednym momencie odsunął się ode mnie i posłał karcące spojrzenie.


- Tak się nie będziemy bawić, Chloe. Myślałem, ze mnie zrozumiałaś, ale widocznie się myliłem. W takim razie muszę Ci zatkać Twoje śliczne usta w inny sposób – powiedział i zaczął rozpinać pasek od spodni - bardziej skuteczny.

11 komentarzy:

  1. Okej, to tak od poczatku, bo im dalej brnęłam w rozdział tym inne rzeczy przychodziły mi do głowy:
    1. Nawet podoba mi sie taka przerwa, bo w tym rozdziale sa wydarzenia dosyć odległe od tego co było w poprzednim (ale absolutnie nie życzę sobie tak długiego czasu oczekiwania, co to to nie!)
    2. Na poczatku sie przeraziłam, że jak +18 to ona... Cos ten... Z Jaredem.... Ale uff, na szczęście nie.
    3. Oczywiscie przeczytałam błyskawicznie, aczkolwiek tutaj sie tak nie za duzo działo, liczę na wiecej ;)
    ~ Aila

    OdpowiedzUsuń
  2. Czeeeeeść!!! :) Jak dobrze że dodałaś nowy rozdział:) Myślę, że sporo osób martwiła miesięczna przerwa, ale wiadomo każdy ma swoje życie i nieraz są ważniejsze rzeczy do zrobienia niż pisanie rozdziału. Dużo się działo w tym rozdziale a mimo wszystko szybko go przeczytałam. Czekam cierpliwie na nowy z większą ilością Shannona:) W ogóle super że Chloe sobie wyjaśniła parę spraw z Jaredem i że już jest (chyba) ok między nimi:) Pozdrawiam K:):*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie, tak się nie robi - żart
    , mam Nadzieję że wszystko się pozytywnie zakończyło a kolejny urlop przewiduje dopiero na kolejnej sesji ;-)
    Co do rozdziału tego się nie spodziewał że to tylko zazdrość lub jak kto woli walka o pozycję w stadzie
    Ps bardzo lubię postać S. w twoim ff
    Pozdrawiam
    K.B.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana nie masz pojęcia jak się cieszę ze wróciłaś! Dodałam własnie nowy post na mikaelson-family i zapraszam na niego. Muszę niestety gonić na autobus więc Twoje poczytam jakoś początkiem przyszłego tygodnia bo narazie na moim mieszkaniu nowym brak neta :(
    Pozdrawiam,
    Female Robbery

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Ekstra megaaa i gdzie nowosc? Wiem ja tez daje sobie fory i nie dodalam nic od 4 ale po prostu teraz mam neta na chacie wiec nadrabiam wszystko ;d

      Usuń
  5. Hej! Co jest? Wszystko dobrze u Ciebie? Ostatnio jest tu strasznie cicho...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochaaaani wiąż jestem i tworzę, tylko ciut wolniej niż wcześniej. Aktualnie pisze się kolejny rozdział i postaram się dodać go jak najszybciej :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Kochana pisalam na starbucks lovers i napiszę tu, nowosc na mikaelsonach i na marsach plus na mikaelsonach maly spoiler

    OdpowiedzUsuń